Strony

piątek, 17 maja 2013

Remont łazienki historia z dreszczykiem cz.4

Nastał  w końcu moment, w którym panowie fachowcy zainteresowali się układem płytek, umywalki, sanitariatu  Wręczyłam im kartkę, na której pan Włodzio wszystko rozrysował.
Za chwilę zostaje zawołana.
- Bo wie, pani. Jest problem. Płytki z dekorami i lustro kończą się pod prysznicem. I jak toaleta będzie w tym miejscu to się będzie waliło nogami w umywalkę. A jak pani trochę przesunie (ale za bardzo nie można - bo dalej pralka) - to tu się robi taki kąt zasłonięty przez sedes i szafkę.


O, fuck! No to se pan Włodzio poprojektował... (Pani Agnieszko - wszystko się zmieści! )


Co dalej, co dalej! Help!
Panowie fachowcy cierpliwie tłumaczą i rozrysowywują kolejne robocze wersje (pewnie w swojej pracy byli milion razy świadkami podobnych sytuacji).
W końcu koncepcja się wyklarowała. Kibelek ląduje na ścianie na przeciwko drzwi wejściowych, koło umywalki. Umywalka ciut bardziej przytula się w stronę prysznica obok. Zamiast czterech dekorów, dajemy jeden, centralnie nad umywalką. Zmienia się wielkość lustra - z poziomego robi się pionowe. Czarne pasy tracą rację bytu na tej wysokości, więc przenoszę je na dół - ale nie na sam. Na samym dole będzie biegł pasek biały.
Niestety mój biedny mózg, z którego prawie że dym poszedł podczas kombinowania na cito, wyłączył się w kwestii obudowy geberitu. Została koncepcja pana Włodka: czarna, z płytkami ułożonymi pionowo.

Za moment doszła następna kwestia. Okazało się, że umywalka jest krzywa. Jeden jej róg odbiega od poziomu o dobre pół centymetra, co potwierdza badanie poziomicą.
Cóż - trzeba zdzwonić do pana Włodzia.
- Pani Agnieszko - jak to nie  zmieściły się? Niemożliwe! Lustro wchodzi pod prysznic?? Nie wiem jak to się stało... Jeden dekor, zamiast czterech? Kurczę, Pani Agnieszko...ale dekory już zamówione... (tu wymowne milczenie z mojej strony jasno sugerujące, że za jego fuszerkę nie mam zamiaru płacić). Dobrze, spróbuję zmienić zamówienie.... Umywalka krzywa?? Ale jak to krzywa?  Kiwa się na szafce? Niemożliwe! Pani Agnieszko, może fachowcom się wydaje? Sam pani widziała? No dobrze, spróbuję zareklamować, podjadę jutro do pani i zabiorę umywalkę"

Jutro dobiegło godziny 16 - a pana Włodka ani widu ani słychy. Telefonu również - więc w końcu sama go wykonałam.
- Kurczę, Pani Agnieszko, nie mogę podjechać, bo sam jestem w sklepie. Ale wie pani, co wymyśliłem? Bo ja mam klienta, który kupił ten sam model. tylko on nie chce stawiać na szafce, tylko wiszący zrobić - to jemu wszystko jedno. To ja zrobię podmianę i jemu dam pani umywalkę.


Szczęka mi opadła do podłogi. Właśnie pan Włodek z rozbrajającą szczerością oświadczył mi wprost, że nie praktykuje reklamacji wadliwego towaru, tylko upycha go innym klientom - a nuż widelec się nie zorientują. Zaczęłam mieć niejasne podejrzenia, że do mnie ta umywalka trafiła w podobny sposób...

Nastał piątek, koniec pierwszego tygodnia remontu. W południe znów wykonałam telefon do pana Włodka z pytaniem, kiedy pojawi się z umywalką i dekorem.
- Pani Agnieszko - będę u pani za 40 minut!

O godzinie 14 wykonałam następny telefon informując pana Włodka, że 40 minut minęło godzinę temu.
O 15 wykonałam następny telefon z pytaniem, kiedy łaskawie się pojawi
O 15.30 dostąpił mnie zaszczyt telefonu od pana informującego mnie , że już za 10 minut u mnie będzie.

Po 16 zajechał pod blok pan Włodzimierz. Niespiesznie - przecież jest spóźniony zaledwie trzy godziny - wysiadł z samochodu. Przeciągnął się. Podrapał po głowie. Rozejrzał dookoła. Leniwym ruchem wyciągnął telefon z kieszeni i zaczął wystukiwać numer....Po skończonej rozmowie powoli wyciągnął umywalkę i ruszył w stronę klatki.


Zaraz, zaraz. A gdzie jest dekor??


- Pani Agnieszko, mam umywalkę! Ale wie pani - może to ta szafka jest krzywa? Moim zdaniem ta nowa umywalka też będzie krzywa, bo nie da się zrobić idealnie prostej.


Biorę poziomicę fachowców i przykładam w każdym miejscu. Wszędzie jest idealnie prosto. No, proszę - a jednak da się.

- Pani Agnieszko, dekor? Kurczę, pani Agnieszko - dekor będzie dopiero na środę... (Nic nie mówię - ale mam swoje zdanie na temat "zaraz zamawiam" Pana Włodka sprzed paru dni.)
Ale, Pani Agnieszko - na pewno pani nie chce więcej dekorów? Ostatnia szansa? Niech pani popatrzy: jeszcze tu dekor i tu - pan Włodek wskazuje rękoma na dwa odległe od siebie punkty na bocznej ścianie łazienki. Nie. Nie chcę więcej .


Jeszcze na wszelki wypadek dopytuję się o ilość białych kafli: ponieważ będzie dekor jeden, a nie cztery, a lustro zajmie powierzchnię odpowiadającą trzem kaflom, a nie czterem - wychodzi na to, że będzie potrzeba więcej białych kafli.
- Pani Agnieszko, niech się pani nie martwi! Na pewno wystarczy i jeszcze pani zostanie!

No dobra - to się nie martwię

Jeszcze rozmowa schodzi na temat nieszczęsnego projektu:
- Kurczę! Pani Agnieszko! Nie rozumiem jak to się stało. Nie wyszedł mi ten projekt... Cóż, zdarza się...




Zaczyna się weekend, przerwa w pracach, a my uciekamy na działkę do moich rodziców umyć się porządnie i wyprać trzy reklamówki ciuchów.

Od poniedziałku zaczyn się kafelkowanie!


ciąg dalszy nastąpi



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...