Strony

piątek, 17 maja 2013

Remont łazienki historia z dreszczykiem cz. 6

Wreszcie kafle pojawiły się na całej zaplanowanej powierzchni. Zaczęło się fugowanie. A po fugowaniu... z pewnym niepokojem stwierdziłam, że glazura na ścianie jakby różni się odcieniem gdzieniegdzie. Nie, nie w tym miejscu, gdzie była dokupywana paczka - różni się w całej łazience - tu parę płytek, tam parę. Część jest biała, ale w bardziej zimnym odcieniu, część bardziej taka ciepła. Ki diabeł, skoro wcześniej tego nie było widać??
Fachowcy orzekli, że kafle są łatwo nasiąkliwe, są wilgotne od fugowania i jak wyschną kolor się wyrówna.
Po półtorej doby różnice dalej są. Pozostaje zejść mi na zawał, rwać włosy z głowy albo... olać.
Wybrałam opcję nr 3.
Zostało jeszcze zapakowanie łazienki sprzętem: prysznicem, umywalką itd. Co jeszcze może pójść nie tak?
Na przykład może się zdarzyć, że producent obudowy od prysznica się rąbnie i dołoży uszczelki pasujące do drzwi prawych, podczas gdy posiada się drzwi lewe.
Na samą myśl, że znów usłyszę włodziowe "O kurczę! Niemożliwe!" spróbowałam ominąć pośrednictwo sklepu i zadzwoniłam bezpośrednio do dystrybutora. Niestety - nie udało się ominąć pośrednika w procesie składania reklamacji.
Pan Włodek o 11.15 rano po zdaniu relacji odpowiedział, że zaraz zadzwoni w tej sprawie.
Do godziny 15 jeszcze sprawy nie załatwił - wiem, bo czujnie się panu przypomniałam. Obawiam się, że to nie będzie moje ostatnie przypominanie się, znając jego poczucie czasu i dość swobodne operowanie słowem "zaraz" (edit: a jednak;) Podobno uszczelka ma być we wtorek)
Kinkiet, który zamówiłam nad lustro idzie do zwrotu - bo jednak za słabo świeci - ale to już pierdoły.
Tych pierdółek jeszcze trochę będzie - jakieś wieszaczki, chyba będę dostosowywać stare wiszące szafki do nowej łazienki - co oznacza machnięcie bukowych drzwiczek na biało.
Przed chwilą wyszli panowie szklarze, którzy szybko i sprawnie zamontowali lustro.
Jakoś to zaczęło wyglądać - i nawet ten czarny geberit łatwiej przełykam ;)

Właściwie to koniec historii - choć samej łazience do przysłowiowej kropki na i jeszcze trochę brakuje. Chociażby drzwi :)))


Jaki z tego morał: ostrożnie z panami z salonów z łazienkami - trzeba być czujnym!
Na majstrów od łazienki narzekać nie mogę, na szklarzy również.
Chwila, w której będę mogła wziąć normalny (no, prawie - bo bez uszczelki w drzwiach) prysznic zbliża się wielkimi krokami.






Więcej zdjęć: coming soon :)

1 komentarz:

  1. Aż mi się przypomniał horror moich własnych łazienek. Co prawda projekty robiłam sama i sprzęt wybierałam w marketach (jeszcze dziecka nie miałam :)), za to fachowcy jak zaczęli pracować, to w tempie jedna płytka dziennie. Po czym stwierdzili, że to moja wina, że tak wolno idzie, bo po co mi płytki w 2 kolorach... A potem jeszcze okazało się, że wyprowadzenie do kaloryfera znalazło się w miejscu gdzie powinna być szafka pod umywalkę. Tak więc łazienka jest najchłodniejszym miejscem w domu, bo już się tego przerobić nie dało.

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...