Strony

środa, 7 października 2015

Co robiłam, gdy mnie nie było

Minęło 3 miesiące od mojego ostatniego wpisu. Sporo się u mnie działo przez ten czas i chwilowo musiałam szydełko zawiesić na kołku, a raczej - schować do pudła. I to nie jednego :) Jednym słowem na tapecie była przeprowadzka, która dość dokładnie wypełniła czas całej naszej rodzinie.
Wprowadziliśmy się do mieszkania używanego i zanim uzbieramy fundusze na jakiś większy remont, trzeba było jakoś te "buty" dopasować do naszych "stóp". Mówiąc wprost, oswoić przestrzeń i trochę dopasować ją pod nasz gust.
Wszystkie ściany - niektóre były po prostu brudne, niektóre w dość egoztycznych kolorach, zostały pomalowane na biało. Białe ściany - to białe ściany - nie ma co pokazywać. Pokażę Wam dwie rzeczy, z których jestem szczególnie dumna. Kuchnię i jadalnię.
Kuchnia trąciła lekko myszką. Zaaranżowana została w latach 90 i to było widać.
Był w niej (dalej jest) w niej okap z halogenikami idący wzdłuż wszystkich szafek (mam w planach jego likwidację, nie podoba mi się i tak robiłam zdjęcia, żeby go nie było widać :). Były uchwyty w drzwiczkach, które wywoływały u mnie ból zębów i były kafelki z brązową fugą.




Na pierwszy ogień poszły uchwyty. Wyszłam z IKEI z naręczem nowych i po paru godzinach pracy (trzeba ich było zmieć 36 sztuk!) widać było efekt:



Było lepiej - ale dalej gryzły mnie w oczy kafelki - brązowe kwadraciki i kolor fugi. Łaziłam i dumałam - czy malować całe kafle, czy dać sobie spokój.
W końcu duże zostawiłam w spokoju - podobał mi się ich połysk. Zabrałam się za liftingowanie małych dekorów i fug.

Szykowanie do malowania



Ujednolicenie koloru kafli uspokoiło trochę kuchnię, ale dalej nie grała mi fuga. Postanowiłam też ją machnąć na biało i w markecie budowlanym zaopatrzyłam się w renowator do fug.
Niestety - a może stety- pomyliłam się i w domu okazało się, że zamiast koloru białego wzięłam jasnoszary.
Chwilę podumałam i uznałam, że szary też nie jest zły.
I zaczęłam zabawę. Dłubaniny było co niemiara. Renowator nakładałam pędzelkiem, musiałam pilnować, żeby nie zabrudzić za bardzo kafelków. To co się pobrudziło, od razu starałam się usuwać. Uh, dużo roboty było - ale efekt był zadowalający :)

Tu widać stary i nowy kolor fugi


Jeszcze jeden element kuchennej zabudowy totalnie mi nie pasował: listwa. Plastikowa, obrzydliwa listwa, wielkości takiej, że był moment, że podejrzewałam ją o bycie listwą przypodłogową.
Najchętniej bym się jej pozbyła - niestety linia kafelków kończyła się nad blatem a pomiędzy blatem a ścianą była zostawiona przerwa o wielkości Rowu Mariańskiego. Nie znalazłam nowej listwy, która byłaby tak duża i jeszcze w białym kolorze - złapałam więc za pędzel :)


Kolor listwy musiał ulec zmianie 



A oto efekt końcowy.  Kuchnia pewnie kiedyś tam pójdzie do zmiany, ale jest na końcu naszej listy "to do". Szafki są pojemne, drzwiczki z drewna dębowego. Po liftingu nie wygląda tragicznie.








Drugą rzecz, która moim zdaniem mi wyszła to jadalnia.
Jadalnia była biała, odświeżona została przeze mnie również na biało. Po przywiezieniu z naszego starego mieszkania stołu z krzesłami, jakoś mi jednak było za pusto i za biało. Nie mówiąc już o gołej żarówie wiszącej z sufitu.

Tu na zdjęciu załapał się fragment znienawidzonego przeze mnie okapiku z halogenami. 

Na pierwszy ogień poszła ściana. W sumie wybór koloru był dość prosty i poszłam w moje ulubione niebieskości:) Lampa nad stołem - to lampa, która w starym mieszkaniu wisiała w pokoju młodszych synów. Została powieszona tymczasowo, na chwilkę, zanim wybierze się dość docelowego. Po powieszeniu okazało się, że jej kolor tak ładnie komponuje się z chabrem ściany, że chyba tu zostanie :) Zastanawiam się czy nie dokupić takiej drugiej - bo stół jest spory. Po rozłożeniu go jedna lampa to trochę za mało na oświetlenie całej powierzchni blatu.






Włóczki już zaczęłam wyciągać z pudeł, Nawet mam zaczętą nową robótkę - więc pewnie z jakiś czas pokaże się nowy wpis z chustą w roli głównej

10 komentarzy:

  1. Tak, kuchnia teraz jest zdecydowanie ładniejsza. Zwłaszcza dekory i fugi. Fajnie to wymyśliłaś. Jadalnia też ładnie Ci wyszła : Pozdrawiam serdecznie :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Twoje mieszkanie wygląda pięknie. Masz świetne pomysły i będziesz inspiracja dla mnie przy remoncie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nooo zapowiada się intrygująco :D
    Bardzo mi się uchwyty spodobały :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniałe zmiany :-) Podobają mi się Twoje prace ręczne :-)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki za dobre słowo :) Roboty w tym mieszkaniu jest ho ho i jeszcze trochę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kuchnia jest nie do poznania- rewelacyjnie ją odnowiłaś :) Metamorfoza jadalni też robi dobre wrażenie, bardzo podobają mi się Twoje pomysły.

    OdpowiedzUsuń
  7. "Refreszing" genialny !!!! Też muszę coś u siebie po zmieniać ale brak pomysłów.... Twoje są genialne!!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj, dużo pracy miałaś! Ale efekt jest :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Super efekty! Podpowiem Ci, ze szafki tez mozna pomalowac:) Szkoda wyrzucac takie ladne drewno i zastepowac je mdf. Szybki mozna wymienic, wnetrza szafek okleic lub pomalowac, a zmienic np. tylko blaty i rozmontowac te okropne polki z halogenkami - wiem o czym piszesz, bo ja tez je widuje jeszcze w roznych kuchniach...

    Powodzenia w dalszych zmianach. Chetnie je poogladam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie - zdecydowanie nie zamierzam wyrzucać szafek. W przyszłości marzy mi się wypiaskowanie drzwi i zaolejowanie na biało. A półka z halogenami zdecydowanie zniknie!

      Usuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...