Ponieważ poprzednio nie byłam zadowolona z nauszników - tu w ramach eksperymentu wyciągnęłam szydełko tunezyjskie. Niestety nauszniki muszą iść do poprawki - pomimo przymiarki na Jaśku i zaznaczeniu gdzie mają się nauszniki zaczynać - muszę je jednak przesunąć nieco.
Zdjęcia niestety nie są najlepszej jakości: w ciągu jednego tygodnia Torpeda vel Ludzik vel Conan Barbarzyńca zwany czasem Szymusiem unicestwił mi dwa aparaty, w tym lustrzankę :((
Wyciągnęłam z czeluści szaf naszą pierwszą, 7 letnią cyfrówkę - i staram się nie myśleć ile bekniemy za naprawę dwóch aparatów.
Większość prac nad czapką dokumentowałam - jeszcze sprawnym kompakcikiem - jak tylko zrzucę zdjęcia i je pozmniejszam - będzie fotorelacja.
Piękna! I ogromnie zazdroszczę umiejętności opanowania tunezyjskiego, ja nadal kuleje w tej materii.
OdpowiedzUsuńDzieci są kochane, nie? U nas tez już straty przestaję liczyć, by głowa mała. Ale aparat póki co działa...
Wiesz - nie powiedziałabym o sobie, że mam opanowane szydełko tunezyjskie. Owszem - mam szydełko ww jednym rozmiarze w szufladzie i książeczkę z wzorami. Od czasu do czasu przeglądam ją i obiecuję sobie, że własnie, że się wezmę i się nauczę tych fajnych splotów.
OdpowiedzUsuńZ aparatami nic mi nie mów - przetrwały dwójkę starszych dzieci - a kurczę, trzeci jest tak sprytny, tak wszędzie sięga - na oślep maca, krzesełka podstawia, szuflady i szafki otwiera...