Przód robiłam podczas pobytu na działce, w połowie lipca. Dość szybko elementy zostały zeszyte, a potem długo, długo zbierałam się do wyprodukowania pozostałej części poduszki. długo - bo rozłożenie maszyny, materiały itp przy trójce dzieci jest jednak niezłym przedsięwzięciem. W końcu, gdy zebrałam się w sobie, wszystko było robione na szybko-szybko, żeby zdążyć zanim najmłodszy obudzi się z drzemki. efekt - wykrój jest daleki od ideału, zeszycie również. Na szczęście na zdjęciach tego nie widać. Chyba.
bardzo bardzo fajna ta "jasia", jak ówi moje moje dziecię
OdpowiedzUsuńO rety, jaka cudowna ta poducha!
OdpowiedzUsuńZakochałam się w Twoich wytworach!