Pokombinowałam, pokombinowałam - i mi wyszło coś takiego:
Włóczka to jakiś staroć sprzed lat wielu, mieszanka akrylu i moheru. Szal nie jest idealny - nie wiem jeszcze jak rozwiązać kwestię końców - tam gdzie zakańczam robótkę - ładnie wychodzi łańcuszek. Natomiast początek, ten, który był nawinięty na obręcz, wyszedł rozciągnięty. Usiłowałam to zamaskować wykańczając szydełkiem tunezyjskim, ale to nie tędy droga. Skoro są różne sposoby nabierania włóczki na druty - może i tu też tak jest? Będę musiała w wolnej chwili przeszukać net pod tym kątem, albo sama coś wydumać.
cudo!
OdpowiedzUsuńbardzo fajnie to wygląda:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiękny, delikatny:)))
OdpowiedzUsuńWyszedł piękny, bardzo podoba mi się:)
OdpowiedzUsuń