Wzór pałęta się w sieci - z tego co zdołałam się zorientować jest z jakiegoś hiszpańskojęzycznego pisemka. Moja wersja jest inna kolorystycznie
Powiem, że bardziej pracochłonne od dziergania pojedynczych elementów było potem układanie ich w odpowiedniej kolejności, przyszpilanie i zszywanie. dlatego też między innymi moja niespodzianka została ukończona z miesięcznym poślizgiem ;)
śliczny ten szal!
OdpowiedzUsuńwspaniały prezent na szare dni , super jest się otulić takimi kolorami:)
OdpowiedzUsuńL.O.V.E! Zresztą już pisałam jak bardzo mi się on podoba :-)
OdpowiedzUsuńPrzecudny szal. Stylem przypomina hiszpańskie Desigual.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń