Wiktor ma dzisiaj w przedszkolu bal karnawałowy. Wielka sprawa - bo w zeszłym roku, z powodu walki z wysiękiem w uszach i trzecim migdałem zabawa go ominęła.
Przyznaję, że trochę z wygodnictwa wymyśliłam przebranie pieska (maskę już mieliśmy). Poza tym mam nadzieję, że będzie się wyróżniał na tle spider-manów, rycerzy i kowbojów.
Matka (czyli ja) wyciągnęła z szafy skrawki polaru, powycinała je w kształt łat i przyszyła na bluzeczkę i spodnie. Do spodni został też przyszyty ogon - bo co to za pies bez ogona? Jako główny rekwizyt robi kość.
Całość prezentuje się tak:
Piękny piesek! Basia też w zeszłym roku nie była na balu i dziś też nie pójdzie :( Ehhh, ten luty nie jest dobrą datą na bal karnawałowy :( Może w czerwcu byłoby lepiej... ;)
OdpowiedzUsuńeh - w zeszłym roku ominęły nas wszystkie większe imprezy przedszkolne: mikołajki, bal - zawsze w tych terminach kursowaliśmy do Prokocimia na kontrolę jego uszu. A na wiosnę, gdy dzieci miały zaplanowany wyjazd na zieloną trawkę - byliśmy tydzień przed zabiegiem - i Wiktor siedział w domu.
OdpowiedzUsuńŚwietnie !Pasował by do mojej Helenki,w piątek przebieram ją za kotka na bal.Myślę jeszcze nad ogonem,nie mam pomysłu jak go przyczepić do czarnych spodni?
OdpowiedzUsuńja ogon uszyłam z kawałka polara - wypchałam polarowymi ścinkami i przyszyłam do spodni.
OdpowiedzUsuńZapraszam po wyróżnienie, bo?- świetne rzeczy tworzysz :)
OdpowiedzUsuń