Ostatnio ogarnęła mnie niemoc twórcza. Co coś zacznę dłubać na szydełku - pruję, bo jakoś nie mam przekonania. Komin dokończyłam - ale też nie jestem zadowolona. Z drugiej strony na myśl o pruciu moheru robi mi się słabo...
Moje dziecko nr 2 miało za zadanie przynieść do przedszkola zrobione przez rodziców serce.
Powstała oczywiście wersja szydełkowa:
Serce nie zostało nawet wyprasowane, co w sumie nie ma większego znaczenia, gdy widziałam jak rękach dziecięcia zostało zwinięte w trabkę :))
A przy okazji ostatnim rzutem na taśmę załapię się na zabawę blogową u Truscaveczki
Śliczne serducho :))
OdpowiedzUsuńBardzo ładne :)
OdpowiedzUsuńSerce na dłoni... piękne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Witam
OdpowiedzUsuńprzepiękne prace :)
jestem oczarowana
pozdrawiam ciepło
Marta
Dziękuję za miłe słowa :)
OdpowiedzUsuń