Pojechałam dziś z Jasiem do Ikei kupić mu do biurka krzesło i lampkę. Miałam wizję takiego samego krzesła jak ma Wiktor - a tu zonk. Krzesła nie ma. I nie wiadomo dlaczego nie ma i kiedy będzie - dostawy tego produkty wstrzymane do końca kwietnia. Pozwoliłam Jasiowi wybrać inne:
Krzesła są zupełnie inne - ale wyszłam z założenie, że kiedyś chłopaki dorobią się oddzielnych pokoi i nie będzie to już miało znaczenia ;)
Wczoraj spędziłam upiorny wieczór chowając i obcinając niteczki w 32 bratkach w serwecie. Nie lubię, nie lubię, nie lubię. Jeszcze muszę wydumać jak serwetę zakończyć.
Widzą, że nie tylko ja mam małą małpkę w domu.
OdpowiedzUsuńSerweta wyszła przepiękna!
"Widzę" miało być :-)
OdpowiedzUsuńParapet do likwidacji, jak nóż, nożyczki i inne niebezpieczne rzeczy
OdpowiedzUsuńjeszcze krzesła, stoły, dywany, które podstawiają nogę, ściany i jeszcze parę innych rzeczy ;)
UsuńZobaczyłam Twoje dziecko nr 3 na tylu blogach, które czytuję, że aż się zdziwiłam, że nie bywam u Ciebie regularnie. Bratki boskie - też nie lubię wykańczać. My, Artystki, powinnyśmy mieć ludzi od takich rzeczy.
OdpowiedzUsuńMoja najmłodsza Córka nadaje się do "Mam talent" - ma talent do znajdowania najniebezpieczniejszych miejsc w swoim otoczeniu - mówimy na nią Niebezpiecznik. Jeśli gdzieś można zrobić sobie krzywdę, to Ona wie gdzie. Pozdrawiam.
Gdzieś mam zdjęcie najstarszego sprzed paru lat z równie uroczym lajpem po bliskim spotkaniu z huśtawką. Również pozdrawiam :)
UsuńWredny ten parapet, nie ma co !
OdpowiedzUsuńJasiek ma dobry gust, wybrał świetne krzesło :)
Bratki cudne !!! i w moim ulubionym kolorze bratków :)
ps.przed chwilą zauważyłam, że zakwitły mi białe hiacynty !
na różowe i fioletowe pewnie muszę poczekać do wieczora lub do jutra ;)