Wracamy autem z przedszkola, a syn nr 1 relacjonuje straszną traumę:
- Dzieci nie chciały się dziś ze mną bawić. Ja im zaproponowałem zabawę - a one zapomniały i sobie poszły. I nic nie powiedziały. I Natalka i Michał i Maciek. Zostawiły mnie. I ja chowałem się za szafką tak, że mnie nie było widać. No bo jak się nie chcą ze mną bawić - to po co mam być? W co się chciałem bawić? Chciałem się bawić w chorego kotka - ja miałem być tym chorym kotkiem. I jeszcze w trzy wampiry. Ale takie dobre wampiry. Takie co mają jedno oko niebieskie i jedno czerwone i zamieniają z zielony kamień.
Oj, trudno czasem zachować kamienną twarz i przybrać odpowiedni wyraz troski, współczucia i zrozumienia ;))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz